SPITSBERGEN
W pierwszym odcinku, jubileuszowego 10. Sezonu programu, Martyna wybrała się na prawdziwy kraniec świata. SPITSBERGEN jest największą wyspą Svalbardu. To ekstremalne miejsce. Prawie nic tutaj nie rośnie, przez 3 miesiące w roku panują kompletne ciemności. Nie da się tutaj funkcjonować w oparciu o naturę, a jednak żyją tu ludzie, którzy ten kraniec świata wybrali sobie na własne życzenie. Longyearbyen to najbardziej na północ wysunięta osada ludzka. Panujące temperatury mogą niejednego złamać, zimą dochodzą do -30 stopni (czasem nawet do -45!). Kobiety, które tu żyją są absolutnie wyjątkowe. Silne i niezależne. Anna Lena, z którą Martyna się spotkała, pracuje jako przewodnik. Jej nieodłącznym elementu stroju do pracy jest strzelba. Do ochrony przed niedźwiedziami polarnymi. W Longyearbyen mieszka ok. 2,5 tys. ludzi, a niedźwiedzi polarnych w tych okolicach jest od 3 do 5 tysięcy. Do spotkań z nimi dochodzi często.
Ana Lena przyjechała na Spitsbergen tylko na tygodniową wycieczkę, a kiedy usiadła z kubkiem kawy pojawiło się ogromne poczucie bycia w domu. Niektórzy nazywają to arktyczną gorączką. Podobno przypomina stan zakochania. Wróciła i została na stałe.
BORNEO
Kolejna podróż to wizyta u prawdziwych Łowców Głów, grup na BORNEO. Sarawak to największy stan Malezji, zajmuje północną część Borneo. Zamieszkują go głównie Ibanowie. Przez wiele lat uważano ich za najbardziej przerażające plemię na wyspie. Ta grupa etniczna pochodzi z zachodniej części Borneo. Kiedy ich przodkowie przenosili się do miejsca, które teraz zamieszkują, najpierw musieli te ziemie zdobyć. Co oznaczało zabicie tych, którzy znaleźli się tutaj przed nimi. Polowania na głowy były częścią rytuału wojennego. Wierzono, że tak przelana krew, uzupełnia moc. Mężczyzna, który starał się o rękę kobiety, chcąc jej zaimponować, musiał przynieść czaszki. To dodawało mu chwały. W czasach łowców głów każdy mężczyzna musiał zdobyć przynajmniej jedną czaszkę. Dopiero kiedy to zrobił, miał prawo być nazywanym wojownikiem. Współcześni Ibanowie mieszkają w tzw. długich domach, w których mieści się cała osada. Każda rodzina swoje mieszkanie dobudowuje samodzielnie. Wszystkie odchodzą od głównego korytarza, różnią się wielkością i wykończeniem.
Rodziny sprawują opiekę nad dziedzictwem rodzinnymi, którym są… czaszki. Te, którymi opiekuje się rodzina bohaterki tego odcinka, Limput, zdobył jej dziadek. Do dziś otacza się je wielką czcią i szacunkiem. Nie godzą się na ich pochowanie w grobach. Przechowywane są w domu rodzinnym Limput. Położony jest na odludziu, w samym środku dżungli. Czaszki mają tu swój pokój na strychu. Nie mogą być rozdzielone, nie można ich stąd także zabrać. Dla Limput to rodzina, która powinna zostać razem, w domu. Trzeba się o nie cały czas troszczyć i składać im ofiary. Ibanowie wierzą, że one ich chronią i sprawiają, że mają udane życie, dobre zdrowie i bogactwo. Czaszki należą do dawnych wrogów. W trakcie polowań na głowy, nie miało znaczenia, mężczyzna, kobieta czy dziecko. Zabijano wszystkich. "Polowań" zabroniono dopiero po gwałtownych walkach między tubylcami, a europejskimi kolonizatorami pod koniec XIXw. Ale aż do lat 70-tych Ibanowie ścinali głowy wrogów.
Młodzi coraz częściej wybierają życie w mieście, dzieci Limput - jak wielu innych - zamieszkali w Kuching. Nie planują wrócić do długich domów.
SALWADOR
SALWADOR zajmuje pierwsze niechlubne miejsce pod względem liczby zabójstw kobiet na świecie. W niespełna 3-milionowym kraju rocznie mordowanych jest ich średnio 500. Ponad połowa maltretowanych kobiet w ogóle nie szuka wcześniej pomocy, nawet najbliższej przyjaciółce czy krewnej nie ujawnia, jaki dramat przeżywa we własnym domu. Kobiety w ciąży boją się każdego nowego dnia, bowiem w Salwadorze naturalnego poronienia nie bierze się w ogóle pod uwagę. Jeśli kobieta traci ciążę, musi udowodnić, że nie dokonała aborcji. Panuje tutaj najbardziej surowe prawo aborcyjne na świecie. Ciąży nie można przerwać w żadnym wypadku. Nieważne czy jest wynikiem gwałtu i czy zagraża życiu kobiety. Co gorsza, bardzo często sąsiedzi lub nawet rodzina donoszą na nie. Automatycznie zakłada się wtedy, że kobieta jest winna śmierci dziecka. A to sprawia, że nie zostaje oskarżona o aborcję a o morderstwo z premedytacją, za które grozi od 30 do 50 lat więzienia. Martyna spotkała się tutaj z Moreną Hererą, aktywistką i ikoną walki o prawa kobiet w Salwadorze. Założyła fundację i walczy o kobiety, które odsiadują w więzieniach wysokie wyroki po śmierci noworodków, w wyniku komplikacji okołoporodowych.
W Salwadorze wiele kobiet praktycznie nie ma dostępu do edukacji. 4 na 10 nie ma pojęcia o metodach planowania ciąży. Bardzo często w ogóle nie wiedzą nawet co robić będąc w ciąży, bo w wielu przypadkach jest ona wynikiem gwałtu. 8 na 10 dziewczynek została zapłodniona przez członków swoich rodzin, braci, wujków, dziadków, ojców…. Są za małe by w ogóle rozumieć, co się dzieje.
Morena Herera otrzymała Pokojową Nagrodę za działalność na rzecz salwadorskich kobiet. Jaki będzie w następnych latach ich los? Dzisiaj to prawdziwe piekło dla kobiet.
CZAD
Kolejna podróż to prawdziwy kraniec świata! Ekipa programu dotarła do CZADU. Dlaczego? Dlatego, że żyje tutaj lud Wodaabe, jedno z ostatnich koczowniczych plemion Afryki. Wodaabe są pasterzami. Ich życie podporządkowane jest poszukiwaniom zielonych pastwisk dla bydła. Krowy to cały ich majątek. Poza nimi niewiele mają. Żyją bardzo prosto. Ale wygoda w życiu Wodaabe nie jest najważniejsza, jednak jest coś do czego bardzo przywiązują wagę - wygląd. Żadna inna grupa etniczna w Afryce nie jest tak skoncentrowana na urodzie jak oni. Wodaabe nie potrafią żyć bez lusterka. I co ciekawe, o urodę bardziej dbają tu mężczyźni niż kobiety. To oni się stroją i malują z wielką wyobraźnią, a kobiety obserwują i decydują, który z mężczyzn jest najpięknieszy. Ten zostanie mężem. Dziewczyny z grupy etnicznej Wodaabe same wybierają przyszłych mężów. Mogą to zrobić tylko raz w roku w czasie Festiwalu Gerewol. Festiwal to swoisty konkurs piękności mężczyzn, a przygotowania do niego trwają tygodniami. Ślub u Wodaabe to moment symboliczny. Panna młoda oficjalnie przeprowadza się do domu męża. Mężczyzna może mieć kilka żon, ale kobiecie wolno mieć tylko jednego męża. Co prawda kobiety Wodaabe mogą odejść od męża, ale rzadko decydują się na taki krok. Zwykle zostają wtedy z dziećmi bez opieki i wsparcia.
POLSKA
Na ten odcinek jubileuszowego sezonu programu „Kobieta na krańcu świata” czekali wszyscy fani formatu. Zrealizowany w POLSCE, podczas wizyty Kabuli u Martyny. Jej historia opowiedziana 6. sezonie poruszyła serca wielu ludzi. Ta historia zmieniła nie tylko życie Kabuli, ale i Martyny. To właśnie ona zainspirowała Martynę do założenia Fundacji Unaweza, która pomaga kobietom na krańcach świata i w Polsce. Kiedy Martyna poznała Kabulę, była zamkniętą w sobie i bardzo nieufną osobą. Nie było łatwo przebić się przez ten mur. Skruszenie tej zbroi, dotarcie do Niej było dla Martyny od początku wielkim wyzwaniem. Sama Kabula o ich spotkaniu tak mówiła: „Nie lubiłam Martyny, kiedy przyjechała do Tanzanii. Wielu wtedy przyjeżdżało, robili zdjęcia, wywiady i odjeżdżali na zawsze.”. Przez ostatnie 4 lata Kabula pokonała naprawdę długą drogę. Od nieufnej zamkniętej w sobie, skrzywdzonej przez los i ludzi osoby do uśmiechniętej, pewnej siebie Kobiety. Jej marzeniem jest zostać w przyszłości prawnikiem i pomagać dzieciom chorującym na albinizm i narażonym na ataki. Ciężko na to marzenie pracuje. Mimo że ma problemy ze wzrokiem i widzi dużo słabiej niż inne dzieci, jest jedną z najlepiej uczących się osób w swojej klasie i ma rewelacyjne oceny!
Spokojna. Szczęśliwa. Odważna. Kochająca. Wytrwała. Wolna. Silna. KABULA. Taka jest Kobieta na krańcu świata.